Kamil Wojtyra: Trener Tomczyk pod względem charyzmy jest bardzo podobny do trenera Papszuna (WYWIAD)


Polonia Bytom od startu rundy wiosennej jeszcze nie przegrała. Duża w tym zasługa nowego napastnika, Kamila Wojtyry, który w pierwszych dziesięciu meczach strzelił osiem goli

26 kwietnia 2024 Kamil Wojtyra: Trener Tomczyk pod względem charyzmy jest bardzo podobny do trenera Papszuna (WYWIAD)
Krzysztof Kadis / Polonia Bytom

Kamil Wojtyra chyba odnalazł swoje miejsce na ziemi. Tak skuteczny nie był od sezonu 2020/2021, w którym zdobył koronę króla strzelców 2. ligi. Osiem bramek w pierwszych dziesięciu meczach po transferze do Bytomia robi wrażenie. A Polonia, która zimowała w strefie spadkowej, teraz włączyła się do walki o awans na zaplecze ekstraklasy. – Nie będę wmawiał, że nas to nie interesuje – mówi Wojtyra.


Udostępnij na Udostępnij na

  • Jak zmieniła się atmosfera w Polonii Bytom od momentu startu rundy wiosennej? Czy w klubie mówi się już otwarcie o barażach i potencjalnym awansie?
  • Czy Kamil Wojtyra czuje, że jest w tak dobrej formie jak przed trzema laty, gdy zostawał królem strzelców 2. ligi?
  • Jakie wrażenie zrobił na nim trener Łukasz Tomczyk? W czym przypomina Marka Papszuna?

W Bytomiu jesteś kilka miesięcy. Zdążyłeś się już zaaklimatyzować psychicznie i emocjonalnie? Bo piłkarsko na pewno.

Myślę, że już tak. Zaaklimatyzowaliśmy się dobrze, mieszkamy w samym Bytomiu. Miejsce do życia nam się w miarę podoba. Drużyna przyjęła mnie bardzo pozytywnie, dobrze się w niej czuję. Dużo czasu spędziłem z Luckiem Zielińskim czy Sebastianem Stebleckim, ale też z innymi piłkarzami ten kontakt był i jest dobry.

Chciałbym zostać przy Górnym Śląsku i Bytomiu, bo o mieście można usłyszeć różne opinie. Jak wygląda życie w nim? Ty urodziłeś się akurat w Częstochowie.

Na pewno przeprowadzka wychodzi na plus pod względem tego, że jestem teraz bliżej rodzinnego domu, bo to tylko godzinka drogi, a nie ponad trzy jak wcześniej. A co do samego miasta to są lepsze i gorsze dzielnice, tak jest wszędzie. Nie demonizowałbym tak tego Bytomia, bo nam mieszka się tam bardzo dobrze.

A dlaczego zdecydowałeś się na przenosiny do Polonii? Gdy przychodziłeś, zespół był w strefie spadkowej 2. ligi.

Przekonał mnie plan, który został mi przedstawiony przez dyrektora Stefankiewicza i trenera Tomczyka przed podpisaniem kontraktu, plan na mnie, ale i na całą drużynę. Wizja naprawdę mnie zaintrygowała i zdecydowałem się do tego projektu dołączyć. To było proste.

W Głogowie nie byłeś szczęśliwy?

Czy nie byłem szczęśliwy? Pod kątem liczby występów to na pewno. Ta runda jesienna zdecydowanie mnie nie zadowalała, dlatego postanowiłem spróbować czegoś nowego.

A z perspektywy czasu, dlaczego ta przygoda w Głogowie nie potoczyła się tak, jak byś chciał?

Pierwsze pół roku było bardzo trudne, ponieważ wracałem po kontuzji, i to po zerwanych więzadłach. Było źle pod względem fizycznym. Druga runda w Głogowie była już nieco lepsza, udało mi się zrobić jakieś liczby. Stosunek zdobytych bramek do czasu spędzonego na boisku nie prezentował się najgorzej. Siedem goli i dwie asysty na około tysiąc rozegranych minut to nie jest wynik zły. Wiadomo, zawsze mogło być lepiej. Natomiast ta ostatnia runda jesienna, jak już mówiłem, nie obfitowała absolutnie w regularną grę. Była bardzo słaba. To skłoniło mnie do poszukiwań nowego klubu.

Poziom na zapleczu ekstraklasy jest dużo wyższy od tego w 2. lidze? Zderzyłeś się z tym?

Na pewno poziom organizacyjny i otoczka meczowa są na dużo wyższym poziomie. Wiadomo, w 1. lidze mamy już naprawdę duże kluby, z bogatą historią, atmosfera jest zupełnie inna. Czy poziom sportowy jest lepszy na tyle, żeby to było zderzenie? Nie. Przykład Motoru Lublin, który w zeszłym sezonie awansował po barażach, a teraz jest w czołówce na zapleczu ekstraklasy. Czy jest to więc nie do przeskoczenia? Nie powiedziałbym. Może wyjść to bardzo naturalnie.

Wróćmy do tematu Polonii. Jakie wrażenie zrobił na Tobie trener Tomczyk?

Zarówno trener Tomczyk, jak i sztab wywarli na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Z trenerem rozmawialiśmy jeszcze przed transferem, był konkretny. Mamy jasno określone zadania. Otwarcie komunikuje, czego oczekuje ode mnie na boisku. Staram się temu sprostać. Mam nadzieję, że z dobrym skutkiem. Jesteśmy nieźle zorganizowaną drużyną, mecze przeciwko nam na pewno nie są łatwe.

Jego większym atutem jest osobowość czy może aspekt merytoryczny?

Trudno powiedzieć, bo jedna i druga cecha stoi u trenera Tomczyka na bardzo wysokim poziomie. Nie jestem w stanie wybrać (śmiech).

A przypomina Ci w czymś trenera Papszuna? Niegdyś w wywiadach mówiłeś, że to właśnie on ukształtował Cię piłkarsko.

Szczerze, pod względem charyzmy jest bardzo podobny, da się to odczuć. Na każdym treningu wymaga od nas dużo, zwraca uwagę na nowinki taktyczne, nie da się przejść obok żadnej sesji, jest skrupulatny. W tym trener Tomczyk przypomina mi trenera Papszuna.

Gdy przychodziłeś do Polonii, bardzo mocną pozycję w zespole miał inny napastnik, Dawid Wolny. Teraz Ty wychodzisz zwycięsko z rywalizacji o pierwszy skład. Jak wpływa ona na Waszą relację?

Mamy bardzo dobrą relację. Z Dawidem znaliśmy się już wcześniej. Może nigdy nie graliśmy razem, ale środowisko piłkarskie ma to do siebie, że każdy zna się z każdym. Jak to w sporcie rywalizacja zawsze jest, ale nie wpływa to na nas źle, wręcz przeciwnie. Dawid też tych bramek strzela sporo, co tylko wznosi tę rywalizację na wyższy poziom i pomaga nam w podnoszeniu swoich umiejętności.

Czujesz jego oddech na plecach?

Jak najbardziej. Na każdym treningu walczymy o swoje. Mamy szeroką kadrę, każdy chce grać, nikt nie odstawia nogi, nawet na treningu.

Obaj jesteście bardzo dobrymi napastnikami. Ale byłbyś w stanie wskazać jeden aspekt, w którym Dawid Wolny jest od Ciebie lepszy?

Na pewno gra jeden na jeden. Dawid jest w tym bardzo dobry.

W pierwszych dziesięciu meczach w barwach Polonii Bytom strzeliłeś osiem bramek. Czujesz, że jesteś w tak dobrej formie jak w sezonie w 2020/2021, kiedy zostałeś królem strzelców 2. ligi?

Jak wspominałem wcześniej, bardzo dobrze czuję się w Polonii, w szatni, udało się złapać tę pewność siebie. Czy tak samo jak wtedy? Myślę, że bardzo podobnie. Wiadomo, napastnik żyje z dobrej gry drużyny, my od początku wiosny nie przegraliśmy, gramy bardzo dobrze, stwarzamy mnóstwo sytuacji. Beneficjentami tego są zawodnicy ofensywni, w tym ja.

Bardzo szybko poszybowaliście w górę. Ze strefy spadkowej do niemalże baraży. Jak zmieniła się atmosfera w zespole od Twojego transferu?

Powiem szczerze, nawet na początku nie dało się wyczuć, że atmosfera jest napięta przez trudną sytuację w tabeli. Wymagania były oczywiście duże, bo nie mogliśmy sobie pozwolić na słaby początek rundy. Udało się jednak dobrze zacząć, szybko wygrzebaliśmy się ze strefy spadkowej, rozpędzamy się z meczu na mecz.

Są w strefie spadkowej, myślą o barażach. Polonia Bytom wiosną może zaskoczyć

W klubie mówi się już otwarcie o awansie czy to raczej temat tabu?

Będąc na kilka kolejek przed końcem sezonu blisko strefy barażowej, nie będę wmawiał, że nas to nie interesuje. Staram się podchodzić jak najlepiej do każdego meczu i mam nadzieję, że to zaprocentuje na koniec, ale mam to w głowie.

A czujesz, że gdybyś teraz otrzymał szansę na regularne występy w 1. lidze, to poradziłbyś sobie lepiej niż podczas ostatniej przygody na tym poziomie?

Myślę, że tak. Jestem osobą, która wierzy w swoje umiejętności. Wiem, na co mnie stać, jakie mam też mankamenty, nad którymi muszę pracować. Ale tak.

Polonia to obecnie takie idealne połączenie doświadczenia z młodą krwią? W klubie są zawodnicy doświadczeni (Steblecki), ale i młodzieżowcy (Pochcioł, Farbiszewski).

Od kiedy jestem w Bytomiu, trener dobierając piłkarzy do wyjściowego składu, rotuje tym bardzo dobrze i rozsądnie. Nie ma się do czego przyczepić, bo od jesieni mamy serię dwunastu meczów bez porażki. Ten balans pomiędzy stawianiem na zawodników młodych a doświadczonych jest bardzo dobry. Nie ma większych problemów czy konfliktów, wszyscy dogadują się dobrze.

Rocznikowo masz już 27 lat. Zapytam trochę brutalnie: wierzysz, że zagrasz jeszcze w ekstraklasie?

Oczywiście, że tak. Jestem osobą ambitną. Niekiedy nie trzeba aż tak wiele, by to się udało. Wiadomo, trzeba pracować dobrze podczas każdego treningu, każdego meczu. Ale zawsze moim marzeniem była gra na najwyższym szczeblu. Nie straciłem wiary.

W rozmowie z Kamilem Warzochą z Weszło przed czterema laty mówiłeś, że został Ci rok do ukończenia magisterki z dietetyki. Jak to dziś wygląda? Planujesz iść w to dalej?

Tamten cel udało się zrealizować, obroniłem pracę magisterską z dietetyki i zdobyłem dyplom. Na ten moment jednak, jako że gram zawodowo w piłkę, trudno pogodzić to z inną działalnością. Zatem dyplom jest, ale czeka na swój czas.

Na koniec zapytałbym, czego życzyć Ci na najbliższe miesiące, ale zapewne powiesz, że regularnych występów bez kontuzji, bo poniekąd są one tą przykrą częścią futbolu i Ty się o tym zdążyłeś przekonać. Jak sobie wtedy radziłeś psychicznie, zwłaszcza po zerwaniu więzadeł?

Okres po ich zerwaniu nie był dla mnie dobry czy miły, był bardzo trudny. Dużo pracy trzeba było włożyć, żeby wrócić na boisko. Sprawiło to, że teraz staram się zminimalizować ryzyko kontuzji. Te więzadła były w sumie taką jedyną poważniejszą i mam nadzieję, że nigdy nie będę już musiał tego przechodzić ponownie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze